Rolnictwo
Świadoma hodowla czy rozpłód bezmyślny?
Młode zwierzę chowane to niby skarbonka, do której z dnia na dzień, przez całe miesiące i lata, składa gospodarz swoje oszczędności. Gromadząc w ten sposób oszczędności, winien mieć pewność, że się nie zmarnują, lecz stanowić będą, gdy zwierzę stanie się zdatnym do użytku, kapitał pełnowartościowy i dostatecznie procentujący. Nie każde młode zwierzę ma w sobie dc tego zadatki, nie każde zwierzę dojrzałe jest zdolne do wydania potomstwa, które by warto było chować. Aby uniknąć w hodowli wielu niepowodzeń, zwierzęta do rozpłodu należy dobierać starannie. O wartości rozpłodowej zwierzęcia nie można sądzić tylko po zewnętrznym jego wyglądzie. Dokładne i umiejętne oględziny wiele nam wprawdzie powiedzieć mogą, gdy chodzi o ocenę zdrowia rozpłodnika. Zdrowie wszak to skarb prawdziwy nie tylko dla danego osobnika, ale i dla potomstwa jego. Od chorych rodziców przychodzi na świat zwierzę słabe, nieraz obarczone zadatkiem choroby. Po krowie chorej na gruźlicę cielę od urodzenia swojego jest usposobione do tej choroby. To też po zdrowych tylko rodzicach można liczyć na potomstwo przydatne do chowu. Również po wyglądzie zewnętrznym oceniamy budowę rozpłodnika, która jak najbardziej odpowiadać powinna kierunkowi użytkowemu zwierzęcia. Bydlę mleczne w budowie swojej winno posiadać wyraźnie zaznaczone cechy mleczności, zwierzę przeznaczone do użytku mięsnego — cechy świadczące o zdolności jego do łatwego i prędkiego wzrostu i opasania. Rodzice o budowie ciała nieodpowiadającej właściwemu użytkowi dają zazwyczaj młode wadliwie zbudowane, a czasem i całkiem pokraczne, nie nadające się do chowu. Zdrowie i budowa ciała odpowiadająca użytkowi zwierzęcia są to rzeczy dużej wagi, ale bynajmniej nie jedyne, na które należy zwrócić uwagę przy doborze rozpłodników. Nie mniej ważną jest ocena w a r-iości użytkowej zwierząt wybieranych do rozpłodu. Na poczekaniu i na oko nie da się ona dokonać, lecz wymaga prób, dokładnie przez czas dłuższy prowadzonych. Próbne udoje np., prowadzone przez specjalistów przez lata całe, z uwzględnieniem ni© tylko ilości mleka udojonego od każdej z o-sobna krowy i zawartości w nim tłuszczu, ale także ilości zużytej na to paszy, dostarczają cennych, wprost niezastąpionych wiadomości o wartości użytkowej krowy, wiadomości wiele mówiących hodowcy o przydatności jej z tego tytułu jako matki. Ale to jeszcze nie wszystko, co trzeba wiedzieć o zwierzęciu, które mamy użyć do rozpłodu. Zwierzę zdrowe, do właściwego sobie użytku odpowiednio zbudowane, pod względem wartości użytkowej najdokładniej wypróbowane, jako rozpłodnik może się jeszcze okazać całkiem bez wartości. A otrzymane od niego mniej lub więcej liczne potomstwo bardzo mało albo całkiem niepodobne do tak obiecujących rodziców. Jednym słowem, jak to się zwykło mówić — wyrodne. Dlaczego tak być może — zastanówmy się nad tym, bo to.wszak rzecz nie małej wagi. Znając przyczyny, możemy się pokusić o uniknięcie ich przykrych skutków. Nie każde zwierzę, użyte przez nas do rozpłodu, w jednakowym stopniu posiada zdolność przekazywania swoich cech potomstwu. Z praktyki gospodarskiej dobrze o tym wiadomo. Wymienimy tu chociażby jeden taki przykład. Znane są klacze słabo przekazujące swoje cechy potomstwu. I klacz taka jest ceniona jako matka, po odstano-wieniu bowiem ogierem, nie tylko wartościowym ale także o znacznej sile dziedziczności, daje źrebię „wykapane" w ojca, a więc bardzo dla nas cenne. Tę niejednakową u różnych osobników siłę dziedziczności jakże sobie wytłumaczyć? Przekazywanie cech potomstwu, jak już o tym mówiliśmy, dokonywa się przez pobudki kształtujące, w jaju i plemniku przenoszone do ustroju potomnego z ustrojów rodzicielskich. Powróćmy zatem do świnki morskiej, którą braliśmy dotąd jako przykład dziedziczenia. Aby osiągnąć pewność dziedziczenia cech, dobieraliśmy do rozpłodu samca i samicę zawsze jednej i tej samej maści, o jednakowym także uwłosieniu. Nasu-v a się teraz uzasadnione pytanie, czy jedna kowa u obojga rodziców maść, jednakowe uwłosienie, mogą dać pewność,-że cechy te zostaną wiernie przekazane potomstwu? Każda ze świnek dobranej przez nas parki zawdzięcza swoje umaszczenie, powiedzmy czarne, nie jednej tylko pobućfce kształtującej maść, lecz podwójnej — odziedziczonej od ojca i od matki. Gdy patrzymy na czarne bez żadnych odmian umaszczenia naszych świnek, może się nam wydawać, że obie tkwiące w nich pobudki do wykształcenia maści — ojcowska i matczyna są jednakowe, a wybrane przez nas do rozpłodu osobniki pod względem umaszczenia są dziedzicznie jednolite (czyli czyste). Nie byłoby wtedy wątpliwości, że potomstwo od naszej parki świnek morskich będzie czarne, wszystkie bowiem jaja, wytwarzane przez samiczkę, i plemniki, wytwarzane przez samca, nie mogłyby zawierać innych pobudek do kształtowania maści, jak tylko pobudki kształtujące maść czarną. Taki o naszych rozpłodnikach wydając sąd, sąd oparty jedynie na powierzchownej znajomości rozpłodników, łatwo możemy się narazić w hodowli na nieoczekiwane i jakże zawodne wyniki. Między bowiem widoczną dla nas cechą zewnętrzną zwierzęcia, a u-krytą dla oka parą pobudek kształtujących ową cechę, bynajmniej nie zawsze istnieje zupełna zgodność. Umaszczone na czarno zwierzę obok pobudki do czarnej maści, o-dziedziczonej po ojcu, może kryć w swoich komórkach drugą pobudkę do maści białej, otrzymaną w spadku po matce. Maść czarną zawdzięcza tylko temu, że pobudka kształtująca tę maść okazała się silniejszą, niż druga mająca kształtować maść białą. To też w czasie rozwoju płodu pod wpływem tej właśnie silniejszej pobudki wytwarza się w uwłosieniu barwnik czarny. Pobudka kształtująca białą maść nie została jednak zniszczona, pozostaje nadal w komórkach ustroju na razie w stanie nieczynnym. Przy dalszym jednak rozpłodzie zwierzęcia w pewnych okolicznościach może ujawnić swoje działanie. Maść czarną uważamy w tym wypadku za cechę panującą, a maść białą za cechę ustępującą. W podobnym wypadku, gdy nie ma zupełnej zgodności między cechą właściwą zwierzęciu, a dziedziczonymi przez zwierzę obiema kształtującymi ją pobudkami, mamy do czynienia z rozpłodnikiem pod względem umaszczenia dziedzicznie niejednolitym (inaczej: nieczystym). To, cośmy tutaj powiedzieli o dziedziczeniu jednej tylko cechy — umaszczenia, można także zastosować do jakości uwłosienia i wielu innych cech świnki morskiei lub innego gatunku zwierząt. Rodowód jednego buhaja lub więcej wspólnych cech i pod względem tych cech jest dziedzicznie jednolite, możemy być pewni trwałego dziedziczenia omawianych cech przez potomstwo. Jest to tak zwany chów czysty (w czystości). Przeciwnie, jeśli samiec lub samica, albo nawet oba rozpłodniki w stosunku do posiadanych wspólnych cech są dziedzicznie niejednolite, pewności dziedziczenia nowych cech w potomstwie mieć nie możemy. Przy parzeniu takich rozpłodników mamy do czynienia nie z chowem czystym lecz z k r z y ż o-w a n i e m. Jeśli tak, to w jaki sposób radazić sobie będzie gospodarz przy doborze zwierząt do rozpłodu i czym się kierować, aby uniknąć możliwych przy tak ważnej czynności niespodzianek, mniej lub więcej dotkliwych? Czy z góry może przewidzieć, w jaki sposób pobudki kształtujące, ukryte zazdrośnie przed okiem hodowcy w komórkach jego rozpłodników, wpływać będą na ukształtowanie cech młodego ustroju, gdy się do niego dostaną w chwili zapłodnienia jaja przez plemnik? Wszak cechy i własności zwierzęcia, które ono uzewnętrzniło w swoim ustroju, nie dają jeszcze pewnej podstawy do wyrobienia sobie dokładnego o tym sądu, do wydania nieomylnej oceny o wartości zwierzęcia jako rozpłodnika. Dla hodowcy, który nie chce chodzić po omacku (jak to niestety najczęściej bywa) i powodzenie swoje w pracy hodowlanej opierać jedynie na „szczęśliwe; gwieździe" lub jakimś nadprzyrodzonym „węchu", jedna tylko pozostaje droga. Aby ocenić wartość hodowlaną rozpłodnika winien go porównać z szeregiem jego przodków, bodajby najdawniejszych, o-raz z szeregami pokoleń potomnych, jeśli wydał już na świat mniej lub więcej liczne potomstwo. Dokładna znajomość wartości hodowlanej przodków i potomstwa rozpłodnika nas interesującego to ogromnie cenny materiał w rękach praktycznego hodowcy. Z materiału tego może snuć mniej lub więcej pewne przewidywania, czy cechy i własności, o które mu chodzi, zostaną przez dobranych rodziców przekazane potomstwu. Im dłuższym szeregiem przodków, wiernie przekazujących swe cechy z pokolenia na pokolenie, i im większą ilością potomstwa wiernie dziedziczącego może się wykazać rozpłodnik, tym większą jest jego wartość hodowlana. Zdobywanie tych wiadomości wymaga odpowiedniego znakowania zwierząt.
“ Serwis poświęcony zagadnieniom oraz nowinkom na temat rolnictwa w okresie przedwojennym. Mam głęboką nadzieje, że zawarte tutaj rady, znajdą zastosowanie w rolnictwie teraźniejszym.”