rolnictwo
Trzeba umieć patrzeć - wiosna na wsi polskiej
Nie ten dobrze widzi, kto ma zdrowe oczy i dobry wzrok. To jeszcze za mało. Trzeba umieć patrzeć, aby za wzrokiem pogoniła myśl, aby zastanowienie nasze rozjaśniło rzecz, na którą patrzymy. Mamy wiosenne dni. Przyroda, której życie utaiło się przez zimę, znów zaczyna żyć bujnie. Na wielu drzewach widzieliście zwieszające się ,,kotki" i bazie. Bazie, jak frendzelki ze sznurków, wiszą na gałęziach, kołyszą się swobodnie, wysypując drobniuchny, żółty pyłek. Te bazie to są kwiaty roślin wiatropyl-nych. Wiemy, że celem życia każdej rośliny jest wydanie owocu, w którym ukryte jest na-sionko. Z nasionka lego bowiem wyrośnie nowa roślina, nowe pokolenie na miejsce rodzica, który po krótszym, lub dłuższym życiu rozsypie się w proch, wróci do ziemi. Owoc powstaje z kwiatka. Wiemy o tym z życia praktycznego. Cieszymy się, gdy na wiosnę sad owocowy obficie kwitnie, bo to zapowiada bogaty zbiór owoców. Martwimy się, gdy te kwiaty zwarzy mróz lub objedzą gąsienice — wtedy i owoców nie ujrzymy, chociaż nadejdzie czas ich dojrzewania. Przyjrzyjmy się dokładnie jakiemuś kwiatkowi. W samym środku widzimy zieloną pałeczkę rozszerzoną na górze (czasem na dole u miejsca przymocowania, czyli tzw. nasady), a dokoła niej stoją cienkie niteczki z dużymi stosunkowo łebkami. Pałeczka ta — czyli słupek i nitki, czyli pręciki, to najważniejsze części każdego kwiatu. W łebkach pręcików nazywanych pylni-kami, znajduje się drobniuteńki pyłek. We właściwym czasie pylniki pękają, a wysypujący się z nich pyłek pada na słupek. Przez cienką szyjkę (czasami szyjki brak, np. u słupka w kwiecie maku) dostaje się on do wnętrza owej bombiastej pałeczki, tam przenika do maleńkiego naczyńka, specjalnie dla pyłku przeznaczonego. Wówczas kwiat spełnił już swe przeznaczenie. Pręciki więdną i opadają, opada również barwna korona — owe różnokolorowe listeczki, płatki, które nas u kwiatka zachwycają. Pozostaje tylko słupek. On Uraz pęcznieje, rozrasta się, tworząc owoc, a ukryte w nim naczyńko, zapłodnione pyłkiem, staje się nasionkiem. Pyłek z pręcików przenoszony na słupki bywa albo siłą wiatru i takie rośliny nazywamy wiatropylnymi, albo przez owady, co ma miejsce u roślin zwanych owadopyl-nymi. Łatwo teraz zrozumieć dlaczego topole, buki, brzozy, leszczyny ilp. kwitną przed wydaniem liści i dlaczego kwiatki ich są skupione w długie, swobodnie się kołyszące bazie. Bowiem, gdy powieje wiatr, wówczas ze zwisających baziek łatwo zdmuchuje leciuch-ne odrobinki pyłku i niesie ten delikatny, żółty obłoczek w świat. W podróży tej, gdy tylko pyłek dotknie lepkiego słupka, natychmiast przylepia się doń i już zostaje na nim, aby spełnić swe zadanie zapłodnienia wewnętrznego naczyńka. Wszystkie rośliny wiatropylne wytwarzają ogromne ilości pyłku, każdy więc słupek ma możność otrzymania swojej porcji. Gdyby bazie nie zwisały tak swobodnie, zwiewanie pyłku przez wiatr byłoby utrudnione. Gdyby bazie zjawiały się na gałązkach wówczas, gdy już rozwiną się liście — przenoszenie pyłku byłoby tamowane przez ich gąszcz; wiele pyłku, padając na liście, mar- W każdym narodzie ceniona jest tylko jego samodzielność. Tylko rzeczy własnymi rękami zrobione posiadają istotne znaczenie. Józef Piłsudski małcby, nie dosięgając miejsca swego przeznaczenia — słupka. A icraz zwróćmy uwagę na rośliny owa-dopylne, to jest te, które wytwarzają piękne kwiaty, zdobiące łąki, miedze, rowy, a przede wszystkim nasze ogródki. Każdy z pewnością nieraz spostrzegł, jak z kwiatu na kwiat przelatują pszczoły, trzmiele, motyle i inne owady. Odwiedziny te nie sa bynajmniej bezinteresowne! Owady w głębi kwiatów znajdują słodki sok, klórv s'anowi ich pożywienie. Kręcąc się w głębi kwiatków, w poszukiwaniu czareczek z sokiem, owady ocierają się brzuszkiem i grzbie'em o pręciki. Potrącane prędki sypią pyłkiem, który obficie osiada na ciele owada. Owad, gdy już wszystek sok wypił w jednej gospodzie, zrywa się i leci na inny kwiatek, a tam znów, kręcąc się i dobierając do pożywienia, ociera się o słupek, pozostawiając na nim kuleczki pyłku. Gdyby nie ten transport, dokonany przez owady, słupki nie zostałyby zapylone, roślina nie wydałaby nasion, czyli nowego pokolenia. W in'eresie więc rośliny jest, aby owad zauważył ją, aby odwiedził jej kwiat. Dla'ego to roślina wydziela słodki sok i różnymi sposobami zwraca na siebie uwagę owadów. Można powiedzieć, że te maleńkie gospody ze słodkim trunkiem wywieszają szyldy dla swych klientów - owadów. Szyldami tymi są owe płatki niebieskie u bławata, żółte u dziewanny, różowe u ką-kolu, czerwone u malwy, które dla nas stanowią piękno kwiału. Kwia'eczki drobne, których owad mógłby nie dos'rzec, skupiają się razem- w główki, koszyczki fnp. koniczyna, oset) — w pa-rasoliki czyli baldaszki (np. kwiat marchwi, koper, barszcz pospolity). Te rośliny, które mają kwiałki niepozorne, małe, bezbarwne, wydzielają silny zapach, aby nim właśnie zwrócić na siebie uwagę owadów (rezeda, lipa). Są rośliny zapylane również i przez ćmy nocne. Kwiaty takich roślin muszą być albo duże i jasne, aby mogły i w mroku by*: dostrzeżone, np. powój, albo też wydzielają odurzającą woń, zdaleka już przyciągając ćmy, co spotykamy np. u znanej dobrze maciejki. Znamy również wszyscy, pospoliłą *v lasach suchych lcpnicę zwisła, której kwiaty białe, wydzielają w nocy silny zapach, zwabiając w ten sposób liczne ćmy. W dzień kwiaty te zamyka:ą się i tracą zapach. Bywają też rośliny o kwiałach ciemnych, czerwonawych, częs'o nakrapianych i wydających przykry zapach zgniłego m:ęsa. Te znów przystosowane są do odwiedzin much, biorących owe kwiały za padlinę. Teraz więc zrozumiemy, dlaczego jedne kwiaty są barwne i wydają silną woń, inne znów, jak bazie leszczyny, buku, jak kwiaty zbóż i innych wiatropylnych, nie mają ani pięknych barw, ani nie wydają zapachu. Pierwszym bowiem zależy na odwiedzinach owadów, a te drug:e — orzystesowały się do pośrednictwa wiaru. W świecie o aczającej nas przyrody widzimy ogromną za era celowość urządzeń, przystosowań, celowość najdrobniejszych zabiegów, zmierzających do utrzymania się przy życiu z jednej — i do ustalenia gatunku z drugiej strony. Stykając się co dnia z cudnym światem, przemądrze urządzonej przyrody, uczmy się od rr'ej celowości naszych prac i wysiłków. Zastanawiajmy się nad każdym prze;a-wem jej życia, a wiele się od niej dowiemy. A to czego sami nie możemy pojąć, czy zrozumieć, niechaj nam wytłumaczy najlepszy nasz przyjaciel i doradca, jakim jest rozumna książka, czy pismo.
“ Serwis poświęcony zagadnieniom oraz nowinkom na temat rolnictwa w okresie przedwojennym. Mam głęboką nadzieje, że zawarte tutaj rady, znajdą zastosowanie w rolnictwie teraźniejszym.”