Znaczenie hodowli w życiu gospodarczym Polski
Gdy się u nas mówi o rolnictwie, o jego wpływie na życie gospodarcze wsi i całej Polski, wówczas najczęściej przed oczyma słuchaczy przesuwa się obraz szerokich łanów falującego zboża lub wyniosłe sterty niemłóconego żyta- Jeszcze nie tak dawno żyto było, obok złotego, drugim pieniądzem: kontrakty, umowy itp. akta oznaczone były w kwintalach żyta. A podczas kryzysu niektórzy rolnicy chcieli, by podatki płacone były nie w pieniądzach, lecz żytem.
Hodowla odwrotnie, jest jeszcze niedoceniana przez wielu ludzi, nawet i rolników. A jak jest w rzeczywistości? Np. cała produkcja polowa (roślinna) bez słomy była w 1935 r. szacowana na 3,3 miliarda zł. Jest to grosz nie mały, w przeliczeniu na 1 ha wynosi to przeciętnie 164 złote.
Jednakże wartość produkcji hodowlanej nie ustępuje wartości produkcji roślinnej. Mianowicie wartość wyprodukowanego mleka wynosiła w 1935 r. co najmniej lx/4 miliarda złotych, to znaczy przeszło półtora razy więcej niż wartość zebranego żyta (781 mil. złotych). Również wysoka jest wartość zwierząt rzeźnych, których ubój dokonany został w rzeźniach miejskich. I tak: wartość bydła zabitego w rzeźniach (bez cieląt) wynosiła 173 mil. zł, podczas gdy wartość wyprodukowanego jęczmienia równała się 177 mil, zł. Równocześnie wartość świń zabitych w rzeźniach wynosiła 386 mil. zł, podczas gdy wartość wyprodukowanej pszenicy wynosiła zaledwie 341 mil. złotych.
Albo jaja, przez wielu pogardzane, w jednym gospodarstwie dają niewiele, jednakże wartość ich ze wszystkich warsztatów rolnych jest obliczana na 184 mil. zł, pod
'śmv również cieląt przeznaczonych na rzeź i koni sprzedanych do miasta i wojska- krów, świń które podlegały ubojowi poza rzeźniami, jak również świń wywiezionych za granicę.
Gdybyśmy uwzględnił' wszystkie te pozycje, wówczas otrzymalibyśmy, że wartość produkcji hodowlanej jeżeli nie jest wyższa, to przynajmniej równa wartości produkcji roślinnej.
Ale nas, rolników, winien interesować nie tylko obecny stan wytwórczości, lecz również i dalsze możliwości rozwoju produkcji roślinnej i hodowlanej.
Mianowicie w przyszłości najważniejszym miejscem zbytu produktów rolnych będzie rynek wewnętrzny. Za granicę prawdopodobnie będziemy mogli wywozić tylko niektóre towary, i to w stanie uszlachetnionym i w ograniczonych ilościach.
Otóż spożycie produkcji polowej (głównie ziarna) prawdopodobnie nie będzie się zwiększało silnie. Pojedynczy spożywca, nawet bogatszy, może spożyć chleba, bułek i kaszy tylko ściśle określoną ilość. Odwrotnie, spożycie na 1 mieszkańca nabiału, mięsa itp może być znacznie zwiększone w ślad za wzrostem ogólnego dobrobytu. Nawet obecnie ludność robotnicza odżywia się głównie chlebem, kaszą, gdyż na 1 osobę dorosłą wypatla tych produklów 192 kg rocznie, podczas gdy urzędnik spożywa ich zaledwie 164 kg. Odwrocie, na siole urzędnika znajdujemy (rocznie) 243 sztuk jaj, 140 litrów mleka i 67 kg mięsa, podczas gdy u rolnika zaledwie 39 jaj, 65 litrów mleka i 31 kg mięsa. Czyli wraz ze wzrostem dobrobytu kurczy się spożycie chleba, a rośnie spożycie produktów hodowlanych.
I teraz należy zastanowić się, czy nasza produkcja hodowlana pokrywa wewnętrzne zapotrzebowanie. Tutaj zaznaczyć należy, że osiągnęliśmy prawie całkowitą wystarczalność. Prawda, sprowadzamy dużo, bardzo dużo wełny, ale owczarstwo nasze (chociaż z roku na rok rozwija się) nie będzie w stanie pokryć całego zapotrzebowania przemysłu tkackiego. Sprowadzamy też sporo skór i futer. Na tym kończy się lista towarów pochodzenia zwierzęcego sprowadzanych z zagranicy.
Odwrotnie, produkty hodowlane stanowią coraz to większy odsetek w ogólnym wywozie za granicę. I tak: w 1928/29 r. podczas tzw. „dobrej koniunktury" produkty zwierzęce stanowiły 22,4% całego wywozu, a w 1936/37 r. już 23,7%. W ten sposób znaczenie hodowli silnie wzrasta. , Tutaj zaznaczyć należy, że cały ""ereg towarów pochodzenia zwierzęcego był wywożony bez pomocy lub w najlepszym wypadku przy pomocy bardzo umiarkowanych premii wywozowych.
W szeregu tych towarów na pierwsze miejsce wysuwa się wywóz mięsa i przetworów mięsnych w 1936/37 r. wartości 129 milionów zł. Są to bekony, szynki, konserwy mięsne itp. towary wywożone głównie do S'anów Zjednoczonych, Anglii i Niemiec. Należy zaznaczyć, że w ciągu 3 lat wywóz ten wzrósł dwukrotnie. Dawniej wwoziliśmy sporo zwierząt żywych, obecnie (1936/37 r.) wywóz ten skurczył się do 42 milionów zł. Może i dobrze się stało. Lepiej bowiem wywozić bekony, konserwy, niż produkt surowy — żywiec, gdyż dzięki temu możemy zwiększyć zatrudnienie w przemyśle i opanować dalsze, nawet zamorskie rynki, na które nie można wysyłać zwierząt żywych.
Tak często pogardzane jaja stanowią również poważną pozycję w handlu zagranicznym. Wartość wywiezionych jaj (głównie do Anglii i Włoch) w 1936/37 r. osiągnęła kwotę 27 milionów zł. Wywozimy również coraz to więcej masła, za które ostatnio otrzymaliśmy 19 milionów zł (do Anglii i Niemiec).
Nie należy przypuszczać, że cyfry te są znikomo małe w porównaniu z obrotem tymi artykułami na wszystkich rynkach światowych. Mianowicie udział Polski w ogólno-państwowym wywozie jaj wynosił 6,6%, w wywozie bekonów — 5,3%, a w wywozie zwierząt żywych — 3,7%.
Z powyższych rozważań wypada, że proaukcja odgrywa dużą rolę w życiu gospodarczym naszego kraju. Jest bowiem jedną z głównych podstaw przychodów w rolnictwie, pokrywa w olbrzymiej większości zapotrzebowanie rynku wewnętrznego i s'anowi bardzo poważną pozycję w handlu zagranicznym. Jednakże, jak to już wspomnieliśmy, w przyszłości hodowla będzie odgrywała w naszym życiu gospodarczym jeszcze większą rolę. W jeszcze większym stopniu artykuły zwierzęce będą wchodziły w skład pożywienia mieszkańców naszego kraju i jeszcze większy odsetek w ogólnym wywozie będzie przypadał na te produkty. I teraz nasuwa się pytanie: czy już obecnie rolnicy nie mogliby powiększyć swych przychodów i dochodów z hodowli? Bezwzględnie jest to możliwe do osiągnięcia, lecz w jaki sposób i przy pomocy jakich i czyich wysiłków, o tym będzie mowa w następnym artykule
O serwisie
“ Serwis poświęcony zagadnieniom oraz nowinkom na temat rolnictwa w okresie przedwojennym. Mam głęboką nadzieje, że zawarte tutaj rady, znajdą zastosowanie w rolnictwie teraźniejszym.”