Rolnictwo
Ku czci wielkiego człowieka
Dzień 19 marca wicie serc polskich przeżywać będzie głęboko. Przed oczyma duszy zjawi się postać największego na przestrzeni wieków człowieka — Józefa Piłsudskiego. I przypomną się Jego słowa: ,.chcesz serce — daj serce; chcesz duszę — daj duszę". W różnych postaciach ukazuje się Józef Piłsudski tym, którzy Go sercem wspominają. Dla najstarszych już dzisiaj, a dawnych kolegów z ławy szkolnej w Wilnie, to niezapomniany kolega ,,Ziuk". Dla pokolenia Niepodległościowców z lat 1900—1905 — Józef Piłsudski to towarzysz „Wiktor", „Mieczysław". Ci wspomną lata spędzone na Syberii, w X Pawilonie Cytadeli Warszawskiej, okres walk zbrojnych i prac ciężkich w niebezpieczeństwie i niedostatku. Dla przedwojennych Strzelców, dla Legionistów i Peowiaków na zawsze pozostanie w pamięci jako Ukochany Komendant. A dla kilkuset tysięcy żołnierzy z lat 1918—1920 jest zwycięzcą — Naczelnym Wodzem, którego ukazanie się na froncie mówiło zawsze o nadchodzącym tryumfie oręża polskiego. Najmłodsze pokolenia, a w tym i Peerow-cy pamiętają głównie Józefa Piłsudskiego jako Pierwszego Marszałka Polski. Ale w dniu rozmyślań ideowych, w dniu 19 marca — niechaj serca nakazem przejdą cierniową drogę, po której przez długie dziesiątki lat szedł do Niepodległości — Wódz Narodu, niszczony więzieniami, wojną i strudzony pracą ponad siły ludzkie. Na dwa lata przed śmiercią pisze Marszałek Józef Piłsudski w związku ze zjazdem Legionistów: ,,Bo kiedy grzebię w Ojczyzny popiołach i potem ręce znów na serce kładę, wstają mi z grobów mary takie ładne, takie przejrzyste, świeże, żywe, młode, że po nich płakać nie umiałbym szczerze... A najczęściej po głowie snują mi się te chwile grozy i uporu duszy, których my tak dużo, tak wiele mamy za sobą. Chwile, gd^ serca aż łamały się z bólu i zmęczenia, gdy czoła zroszone były nie tylko potem, ale często i krwią — a ja nawoływać musiałem do trwania i wytrzymałości". W r. 1928 na zjeździe Legionistów w Wilnie Marszałek Józef Piłsudski w swym przemówieniu dał przykład, mówiący o stosunku żołnierza legionowego do Siebie: ,.Spo,-rza łem — szary żołnierzyk, skulony na płocie płakał. Wstyd mi się zrobiło. Podszedłem ku niemu zobaczyć i spytać, czemu płacze — może mu pomóc potrafię? Miłe chłopię, oparte piersią na płocie, ręką spoczywało na karabinie i szlochało. Podniosłem jego twarz i ujrzałem — twarz małego chłopca, dziecinną, stał na warcie i płakał jak dziecko; łzy mu się z oczu lały tak jak u dzieci. Twarz młodociana i karabin przy nim. Pierś rozrywał mu szloch tak, jak rozrywa szloch pierś mężczyzny. Pogładziłem go po twarzy i spytałem: „Chłopcze, co ci jest?" Myślałem, może mu w rodzinie ktoś umarł, może biedak płacze po objęciach zdradliwej kochanki, może urlopu mu trzeba — dam ci urlop. Przylgnął ustami do mej ręki i szlochał jeszcze silniej. Uspakajałem go jak mogłem. „Komendancie — ryczał chłopiec — ja nie mogę już patrzeć, jak Komendant się męczy i jak pomóc w niczym Komendantowi nie mogę." I zaczął mówić takie brednie, niesłychane jakieś rzeczy o tym, jakby się zakradł do Komendanta, jakby chciał mu całą czekoladę rzucić pod nogi, bo Komendant tak ją lubi. Ot, brednie dziecka-żołnierza, nie umiałem go nawet pocieszyć. Cóż zrobić z takim malcem, który na warcie stojąc, na karabinie się opierając, płacze nad męką Komendanta, chcąc mu coś z siebie ofiarować, cos uac po prostu człowiekowi, co się za nich męczy. Chłopak mi nieznany, z twarzy niewidziany, jako chłopię małe stał zawsze w tylnych szeregach — drągali zawsze naprzód stawiali. Pieścił wodza, płacząc nad jego męką". 0 zdobyciu Wilna mówił Marszałek do żołnierzy słowami pełnymi miłości: „Wyście stanowili najpewniejszego żołnierza, żołnierza, który mnie nigdy nie zawiódł, który dał mi wszystko co żołnierz wodzowi dać musi. Was powołałem. Szła wielkanocna pora, gdy batalion za batalionem, szwadron za szwadronem do Wilna śpieszyły. I szła po-gwarka wśród wiary — Kcmendani. nasz Wilno kocha, na Wielkanoc Wilno w prezencie mu damy... Prezent wspaniały! I gdy myślę, że nie sądząc nawet o ważności Wima dla nas, jako prezent, jako pieszczota dla serca Komendanta, wieleście mi dali i gdy pomyślę, że tam gdzieś na Rossie u wrót cmentarzy mogiłka na mogiłce leży, jedna przy drugiej, jak żołnierze w szeregach, ci co życie dali, by Komendanta serce pieścić, to mówię, że miłem to być musi i gdy serce swe grobem poję, serce swe tam na Rossie kładę, by móc spocząć z żołnierzami"...
“ Serwis poświęcony zagadnieniom oraz nowinkom na temat rolnictwa w okresie przedwojennym. Mam głęboką nadzieje, że zawarte tutaj rady, znajdą zastosowanie w rolnictwie teraźniejszym.”