Rolnictwo
Jak się powinniśmy bawić?
Nic nas tak nie cieszy i nie porywa, jak muzyka i zabawa; wystarczy żeby ktoś tylko smyczkiem ruszył, a już się sposobimy do tańca. Widocznie człowiek odziedzicza jakieś cechy specjalne, które mu każą być czułym i wrażliwym na muzykę i jej rytm. Ta właśnie wrażliwość i odczucie muzyki występuje na wsi jako zjawisko powszechne, a przoduje w tym młodzież. Niech się tylko dowiemy, że gdzieś tam na końcu wsi, czy nawet w sąsiedniej jest zabawa taneczna lub wesele — pokonujemy wtedy największe nieraz przeszkody, aby tylko wziąć udział w zabawie i potańczyć sobie lub tylko przysłuchać się muzyce i śpiewom. Dzięki takiemu właśnie ustosunkowaniu się wsi do zabaw i muzyki jesteśmy w posiadaniu tak bogatej kultury ludowej z tej dziedziny. Kto z nas nie zna tych pięknych przyśpiewek weselnych, zamaszystych krakowiaków, zaciekłych polek, oberków, mazurków czy kujawiaków! Wystarczy nieraz jedno tylko wesele we wsi, na jesieni lub w zapusty, a cała wieś będzie przez długi czas nuciła pieśni i wygwizdywała skoczne melodie wygrywane na tymże weselu. Nic dziwnego, że te nasze skrzypce i basy wychowały takich artystów, jakim był Szopen, a jest dziś Paderewski i wielu innych. Dziś już wiejska muzyka, taniec czy śpiew ludowy stał się narodowym, a nawet rozsławił Polskę daleko poza jej granice. Równocześnie stwierdzamy, że piękna zabawa, a więc śpiew, muzyka i taniec jest najlepszym środkiem wychowawczym młodzieży, bo nigdzie tak jak na zabawie nie uwidacznia się charakter człowieka. Pod wpływem pięknych melodyj stajemy się kul-turalniejszymi, lepszymi i nabieramy prawdziwej ogłady towarzyskiej. To też najbardziej lubimy ludzi takich, którzy potrafią się bawić, a przede wszystkim potrafią się na zabawie odpowiednio zachować. Właśnie warto byśmy się chwilę zastanowili nad tym, jak też powinniśmy się bawić, by nasze zabawy były naprawdę takimi, jakimi je sobie mieć życzymy. Właśnie dziś, gdy tę sprawę omawiamy, gdy się tyle mówi o uroku i wartości naszych wiejskich zabaw, gdy życzymy sobie słyszeć przez radio naszą muzykę, śpiew i obrzędy weselne — młodzież wiejska w różnych środowiskach Polski wnosi bardzo brzydkie obyczaje na zabawy czy wesela i obniża ich wartość kulturalną, a często gęsto nasze zabawy zamieniają się w zwyczajną łobuzerską bójkę. — Uprzytomnijmy sobie np taką rzecz: wesele. Pokochało się dwoje młodych ludzi i ażeby swoje szczęście utrwalić, upewnić i podzielić się tym szczęściem z drugimi, a nawet ze wsią całą, spraszają do siebie gości. Otrzymują dużo życzeń, nie tylko od rodziców, ale od wszystkich gości, by im dobrze było: „Szczęść Wam Boże"! Muzyka gra, a tu już słychać śpiew: „Siadaj że na wóz moje kochanie, nie pomoże ci płacz, narzekanie". — Jadą do ślubu. A po ślubie „czepiny", dzielenie się kołaczem, śpiewy i tańce bez końca. Przy stołach zastawionych przeróżnymi potrawami siedzą starsi, popijają sobie i gwarzą. O czym gwarzą? O minionej, często bardzo dawno, młodości, o tym jak to się dawniej bawili na weselach, jak ciężko pracowali na kawałek chleba i w jaki to sposób go zdobywali. Ktoś inny omawia jaki to posag wnosi panna młoda, a jeszcze inni z zamiłowaniem przyglądają się tańczącym opodal. Wtem przychodzi starszy drużba i oznajmia weselnym, że „teraz sąsiedzi tańcują". — Zerwali się starzy, nogi już z miejsca przybierają w takt muzyki, wszystkich ogarnia radość a zarazem i ciekawość, jak też starzy zatańcują. I właśnie wtedy, kiedy są tak wszyscy rozbawieni, wpada do izby weselnej gromada podpitych... no, trudno ich inaczej nazwać, jak tylko łobuzami, — rozbijają lampy i rozpoczynają swój szalony taniec, często z pałkami i nożami. Wynikiem takiego napadu jest kilku rannych, a czasem nawet i zabitych. I o cóż poszło? Mieli jakieś porachunki osobiste jeszcze „z tamtego roku"! Weźmy inny przykład: Na zabawę ludową wynajęto salę do tańca, muzyków sprowadzono aż z miasta, by grali „nowe kawały". Przyglądasz się człowieku takiej zabawie, ale chociażbyś nawet i kilka godzin patrzał, to i tak nie zrozumiesz, o co komu chodzi w tym tańcu. Muzyka składa się z różnych piszczałek, bębnów, tależy, trąb „jerychońskich" (skrzypiec i basów często ani nie ujrzysz) i grają, ale co, nie można zrozumieć. Młodzież łazi po sali jak cielęta po stajni, raz się przegina w lewo, to znów w prawo, tłucze się po kątach. Na raz ogromne zamieszanie, muzyka mimo wszystko gra, lecz na sali widzimy już prawdziwą wojnę. Za chwilę wynoszą rannych, inni znów coś zawzięcie perswadują, ale jest już po zabawie. I o cóż poszło?—O całkiem prostą rzecz: oto chłopiec zauważył, że jego dziewczyna z kim innym tańczy i już ją podejrzewa 0 zdradę, bo się za bardzo „przytulają". 1 słusznie twierdzi. Przecież te wszystkie „schimmy", „tanga", „fokstroty" i inne jeszcze tańce tylko takie podejrzenia mogą rodzić. Dlatego wróćmy na naszych zabawach do naszych rodzimych — wiejskich tańców. Jeżeli będziemy tańczyli krakowiaka, mazura, oberka, kujawiaka, a przede wrzystkim „odbijanego", to nigdy nie powstanie podejrzenie o zdradę, bo tam nie ma na to czasu. Tancerka przechodzi z rąk do rąk, co chwila zmieniają się figury tańca, tańczący opanowani są samą sztuką, artyzmem tańca, nie ma wówczas mowy o jakichś innych kombinacjach". Tańce ludowe mają to do siebie, że wprowadzają człowieka w zupełne zapomnienie o świecie, dają możność wyładowania młodzieńczej energii. Mówiąc o naszych zabawach i weselach, zwróćmy jeszcze uwagę na jedną rzecz, która dla nas jest „być albo nie być" — to picie wódki. Przypatrzmy się, jak wygląda pijany człowiek. Przede wszystkim stracił rozum i świadomość tego co czyni, zatruł swój organizm tak, że przez długi czas musi się leczyć, by wrócić do zdrowia. Pijany człowiek narobi czasem tyle zła, że przez całe swoje życie już nie potrafi tego naprawić. Najnieszczęśliwszą jest rodzina pijaka, bo skutki pijaństwa odbijają się mocno na jego potomstwie. Ale mówmy o sobie — młodych pijakach. Jakie wrażenie robi na nas pijany młody człowiek? — Oto czuć sromo-tą, twarz stała się niemiłą, wprost obrzydła i taki to „kawaler" chce koniecznie wtedy tańczyć z dziewczyną. Naprawdę, współczuję tej koleżance, która musi takie okropności znosić. A czy wydane pieniądz-e na wódkę nie mogłyby być obrócone na inne cele, np. na kupno książki, na wiejski uniwersytet ludowy, czy też na szkołę rolniczą. Myślę, że czas najwyższy byśmy my, młodzi, za-, stanowili się nad tymi sprawami. Rozważmy sobie dobrze to wszystko, cośmy wyżej powiedzieli i odpowiedzmy, czy wolno nam pozwolić, by nasze przepiękne wiejskie wesela, ze swoimi zwyczajami i obrzędami ulegały napadom łobuzerii? — Czy naprawdę nie da się naszych zabaw młodzieżowych i ogólnych tak organizować, by bawili się na nich wszyscy i po naszemu? — Czy celem naszym jest tylko picie wódki, czy inne mamy przed sobą oele? Jak będzie wyglądała nasza wieś, jeżeli nie można będzie urządzić wesela, gdy na zabawach tańczyć będziemy tylko „fokstroty", a zamiast pieśni ludowej zaczniemy wyśpiewywać jakieś bzdurne piosenki. Myślę, że niniejsze rozważania, zwłaszcza w obecnym okresie zapustowym, są na czasie. Koniecznie trzeba zaradzić złu i zgni-liźnie, która się do wsi garnie. Dźwigajmy więc w zwyż piękno naszych zabaw i wesel, a śpiewu naszego i muzyki przede wszystkim, by rozbudziły nasze życie polskie i, by kultura ludowa zrodziła nowych wiejskich kompozytorów i muzyków.
“ Serwis poświęcony zagadnieniom oraz nowinkom na temat rolnictwa w okresie przedwojennym. Mam głęboką nadzieje, że zawarte tutaj rady, znajdą zastosowanie w rolnictwie teraźniejszym.”